Plotłam gniew w kłębki
coraz grubsze coraz barwniejsze
a z nich dziergałam swetry zimowe
szorstkie i powyciągane
latem tylko rozrywałam w nich dziury
by dopuścić nowe porcje uczuć
a z tych nowe swetry
na zimę
ty miałeś kurtkę skórzaną
grubszą i czarniejszą
nieprzemakalną
nigdy nie zdejmowałeś
bo tak modniej
moje kłębki przestały wystarczać
a kurtka nadal na tobie
nie przeszkodziła
nigdy nie byłam bardziej u siebie
jak w twoich ramionach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz